Na początek chciałbym wprowadzić ułatwienie. Mianowicie dialogi przeprowadzane w głowie pomiędzy Erykiem a Kaze będą zaczynały się od _, reszta w realnym świecie normalnie od -. To tyle, miłego czytania :D
_____________________________________________________________________________________
Las się skończył. Przed sobą miałem rozległe połacie łąk i pól. W oddali widać było samotny budynek, z dwoma strzelistymi wieżami.
_ To szkoła?
_ Zgadza się
_ Myślałem, że będzie większa, no nie wiem, bardziej dostojna?
_ To jest SZKOŁA, nie pałac dla wybitnie uzdolnionych.
_ Mimo wszystko spodziewałem się czegoś innego.
_ Każdy oczekuje od życia czegoś innego, ja na przykład nie sądziłem, że trafi mi się ktoś taki jak ty.
_ Znowu zaczynasz?
_ Nie marudziłbym, gdybyś zamiast podziwiać widoki w końcu byś tam dotarł.
_ W przeciwieństwie do ciebie nigdzie mi się nie śpieszy.
_ A powinno, jeżeli nie wzmocnisz swojego ciała adekwatnie do przyrostu mojej mocy rozsadzi cię
_ Ale przecież mówiłeś, że jestem wystarczająco silny.
_ No niby tak, lecz miałem na myśli moją dotychczasową Energię.
_ I dopiero teraz mi to mówisz?!
_ Czemu ty ciągle na mnie krzyczysz?
_ Bo dajesz mi powód.
_ Zamkniesz się wreszcie i pójdziesz do tej szkoły?
_ Da się ciebie jakoś wyłączyć?
_ Dosyć!
I oczywiście Kaze przejął nade mną kontrolę i narzucił mordercze tempo.
_ Aż tak szybko chcesz się tam znaleźć?
_ Nie chce zginąć
_ A tak właściwie, czy ludzie ze Szkoły nie wyczują, że jesteś we mnie?
_ Nie potrafisz logicznie łączyć faktów?
_ Najwyraźniej słabo je przedstawiasz.
_ Nie wiem o co ci chodzi, ja wszystko tłumaczę bardzo jasno, to ty jesteś zbyt ograniczony by to zrozumieć.
Już miałem mu zripostować, ale nagle znalazłem się przed budynkiem szkoły.
_ Ale jak to? Przed chwilą byliśmy przy lesie.
_ Kolejna z wielu rzeczy, których musisz się nauczyć. Gdy rozmawiasz ze mną przestajesz odbierać bodźce z otoczenia, jednym słowem poświęcasz inne zmysły na telepatie.
_ Inni też mają takie problemy?
_ To zależy od ich samych.
_ Możemy w końcu wejść? Dziwnie wyglądam stojąc przed bramą i patrząc się w pustkę.
_ Ty zawsze dziwnie wyglądasz.
_ Mogłeś to sobie darować.
_ Dobrze wiesz, że nie mogłem.
Nagle drzwi otworzyły się nie wydając najmniejszego dźwięku. Z wnętrza budynku wyłoniła się postać ubrana w habit mnicha.
- Czego tu szukasz?
_ Wystaw ręke
_ Po co?
_ Czy chociaż raz nie możesz zrobić tego o co cię proszę?
Uniosłem dłoń na wysokość mostka. Tajemnicza postać chwyciła za mój nadgarstek, mówiąc szczerze nie zbyt delikatnie.
_ Nikt nie będzie się tutaj z tobą obchodził jak z jajkiem, przyzwyczajaj się.
Z mojej dłoni uniosła się srebrna kula przewlekana ciemnymi nitkami.
- Zapraszam do środka.
Zniknął. Po prostu zniknął.
_ Nie zniknął imbecylu tylko przeszedł przez zasłonę. Ktoś, kto nie jest obdarzony mocą nie zobaczy tego co ją posiada. A teraz łaskawie idź za nim bo się jeszcze zgubisz.
_ Co to była za kula?
_ Uduszę. WEJDŹ TAM W KOŃCU!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz