Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem Ojca pochylajacego się nad moim łóżkiem. Wiedziałem ze coś jest nie tak, nigdy nie widziałem taty w takim stanie. Jak zwykle w takich chwilach próbowałem przyznać wiatr by dodał mi otuchy, jednak nie mogłem go wyczuć! Dla mnie było to jak cios w brzuch, zabrakło mi tchu, przed oczami zaczęły latać mi gwiazdy. Jedyne co teraz widziałem były pełne bólu oczy mojego Ojca. Próbowałem uwolnić z siebie tę odrobinę Energi, która zawsze przy mnie była, lecz zamiast wąskiego strumienia wypłynęła ze mnie ogromna rzeka, wszystko dookoła mnie zaczęło wirować, powstał impuls tak siły, że aż moj tata uderzył z głosnym hukiem w ściane. Wpadłem w panikę, co tylko pogorszyło sprawę, widziałem GO przed oczami, Kaze zaczął przejmować nade mną kontrolę. Ostatnie co zobaczyłem były srebne bransolety, ktore ojciec zakładał na moje nadgarstki.
Przebudziłem się, aczkolwiek to nie był mój pokój. Znalazłem się w jakimś dziwnym, pustym miejscu. Nie było tu nic, tylko w oddali majaczyła czarna kropka. Zdezorientowany zaistniałą sytuacją udałem się w stronę czarnego punktu. W miarę przybliżania, nabierałem przekonania, że kropka wcale nie jest kropką, tylko mroczną postacią w koronie, wydawałoby się, iż nie ma on ciała, jedynie ciemność wystawała spod zniszczonych szat. Nagle to coś zaczęło podnosić głowę. Widziałem jak powiększyły mu się bladobłękitne źrenice na mój widok, próbowałem uciekać, lecz jego wzrok sparaliżował mnie, zanim się obejrzałem cień stał przede mną i przyglądał mi się z ciekawością.
- Gdzie jestem? - zapytałem słabym głosem.
- W swojej głowie. - odpowiedział przygaszonym głosem.
- Co ja tu robię ?! A raczej co TY tu robisz?!
- Znalazłeś się tutaj dzięki mnie.
- Aha.... Dlaczego jeżeli można spytać?
- Pamiętasz te bransoletki ? Są na nich potężne runy, po założeniu Obdarzony traci swą moc.
- Czemu niby tata miałby mi to zrobić ? Wie jak ważny dla mnie jest kontakt z wiatrem.
- Nie chodzi o twoja zabawę z chuchaniem tylko o mnie tumanie. Gdybym nie zamknął cię w twojej głowie byłbym uwięziony w twoim ciele jak w klatce bez możliwości ucieczki.
- Jak ty się w ogóle tutaj znalazłeś ?!
- Sam mnie zaprosiłeś.
- Żartujesz sobie ?!
- A pamiętasz wydarzenia sprzed tygodnia ? Inseroth coś ci mówi?
- Jakiego tygodnia ? i czym do cholery jest Inseroth?!
- Jezu, książka która daje wam moce Strażników.
- Nie można było odrazu?
- W moich czasach nosiło to taką nazwę, nie moja wina, że wymyśliliście sobie jakieś dziwne nazwy.
- A wracając do twojego pobytu w mojej głowie?
- Już ci opowiadam. Chcesz wersje skróconą czy pełną?
- Chyba i tak nie mam co robić, poproszę wszystko od początku.
- Dawno temu nie było nic, sama Pustka. Przepełnieni żalem Alrunowie...
- Nie takiego początku!
- Już dobrze, dobrze, bo ci żyłka pęknie. W czasie rytuału obdarzenia spływa na wybranych moc strażników, ale to już pewnie wiesz. Od wieków poszukiwałem odpowiedniej osoby zdolnej pomieścić cały mój potencjał...
- Ega też nie zbyt małego.
- Nie przerywaj mi. Aż tu nagle spotkałem ciebie, człowieka drobnego ciałem, wielkiego duchem. Nie myśl sobie tylko że to był komplement. Dla mnie jesteś tylko naczyniem. Kontynuując, w chwili gdy Wintor - Strażnik Północnego Wichru miał obdarzyć Cię swoją moca, wykorzystałem moment dezorientacji Strażnika moją osobą i przejąłem twoje ciało. Jedyną przeszkodą jaką napotkałem jest twój umysł, nie wiem czemu, ale wciąż tu jesteś.
- Kim ty w ogóle jesteś ?!
- Jeszcze się nie domyśliłeś? Jestem Kaze, Potępiony Alrun.
- Ale przecież pisma mowią, że Inos cię zgładził
- Drobna nieścisłość, nie zgładził mnie tylko moją Energię, a bardziej dokładnie rozdzielił ją pomiędzy Strażników.
- yhym, a ja jestem ci potrzeby, ponieważ .... ?
- Moim jedynym celem jest zemsta na Inosie, aby tego dokonać muszę pozbierać moją Moc, jednoczeście zabrać dar Kaliope, to da mi możliwość połączenia mojej Energi z sercem Articuna, pradawnego smoka, tylko wtedy będę zdolny równać się z bratem.
- Wciąż nie wiem czemu jestem niezbędny do wykonania tego planu.
- Nie mówiłem, że jesteś niezbędny. Jak mówiłem wyżej jesteś moim naczyniem, jako duch nie mogłem wchłonąć kawałków mojej mocy, potrzebowałem do tego ciała, a że wydałeś mi się odpowiedni, wybrałem ciebie.
- I dlaczego niby miałbym ci pomóc?
- Z zemsty
- Jakiej zemsty? On przecież nic mi nie zrobił.
- Jesteś pewny? To powiedz mi proszę gdzie jest twoja matka!
- Tata powiedział mi, że zginęła w wypadku.
- Gówno prawda! Inos zabrał ją, ponieważ potrzebował wzmocnienia dla Strażnika.
- Jakiego wzmocnienia ? Moja mama była zwykłą kucharką..
- Twoja mama była jednym z największych magów jaki chodził po tej ziemi! Była następczynią Lissandry. Myślisz, że po kim masz swój dar? Jakim cudem możesz utrzymać mnie w swoim ciele nie rozpadając się na atomy?
- Ale tata...
- Potencjał magiczny twojego ojca jest równy potencjałowi psa, jedyne co on potrafi to proste iluzje.
- Czemu miałbym ci uwierzyć ?
- Nie musisz. Jeżeli chcesz odkryć prawdę poszukaj w swoim domu mrocznego lodu, czułem jak emanuje dawną mocą. Gdy już go znajdziesz, dotknij go. Każdy zwykły człowiek odrazu zamieniłby się w lód, tylko krew Lissandry chroni przed jego klątwą.
- Skąd mam wiedzieć czy nie chcesz mnie zabić ?
- Może dlatego, że te przeklęte bransoletki zapieczętowały mojego ducha w tobie. Gdy umrzesz ty umrę i ja, tym razem nie odwracalnie. Czy tego chcesz czy nie jesteśmy złączeni i nie znam sposobu by to cofnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz