poniedziałek, 13 kwietnia 2015

13. Bolesny upadek - Ziemia

_I to jest ten twój genialny plan?!
_ A masz jakiś lepszy?
_ Nie mogliśmy zejść od środka?!
_ Spójrz w dół, do ziemi jest jakieś dziesięć kilometrów, zanim zdążył byś pokonać jedno piętro w wieży, padłbyś trupem od jakiegoś zaklęcia.
_Tutaj tez nie widzę zbyt dużych szans na przeżycie, biorąc po uwagę, że spadamy w dół z ogromną szybkością.
_ Musimy popracować nad przepływem myśli pomiędzy nami, takie sytuacje bywają nużące.
_ Wybacz, że martwię się o nasze życie, oświeć mnie jeśli łaska.
_ Jesteś w powietrzu, pomyśl trochę!
Podjąłem się próby przejęcia kontroli nad moim spadaniem. Zacząłem machać rękami i nogami, aby wyrównać swoją pozycję.
_ Wreszcie używasz mózgu! Spróbuj szybowania.
Moje ciało dostosowywało się do prądów powietrza, po minucie można było zauważyć znaczy spadek prędkości.
_ Widzisz? Jak chcesz to umiesz, teraz się przygotuj ja walkę.
_ Jaką znowu walkę, z kim?
_ Niedługo wlecimy w strefę tarasów, znając życie przygotowali dla nas kilka niespodzianek.
Dopiero teraz byłem w stanie zauważyć ludzi stojących na balkonach, wszyscy mierzyli we mnie rękami.
_ Na pierwszym tarasie mieści się szkoła ziemi, uważaj na pnącza i inne paskudztwa.
Faktycznie, cały podest wydawał się, jakby zrobiony z roślin. Stojący na nich uczniowie opletli sobie nogi korzeniami, prawdopodobnie czerpią z nich siłę.
- Zabić tylko w konieczności, najlepiej złapać żywego - dał się słyszeć słaby szept niesiony przez wiatr.
Adepci zaczęli nucić modlitwę do swojego strażnika, Tellusa, o użyczenie im mocy.
Gdy szept przerodził się w krzyk, korzenie wystrzeliły w moim kierunku, każdy z nich pokryty był ostrymi jak brzytwa kolcami.
_ Uważaj na to badziewie, jeżeli chociaż jeden kolec cię dotknie, nie będziesz w  stanie się uwolnić.
_ Więc co mam robić?
_ Pozwól, że ja to zrobię, wykażesz się później. Storth Spedo.
Zacząłem spadać w błyskawicznym tempie, Kaze wirował pomiędzy tnącymi powietrze korzeniami, zawsze mijając je o kilka centymetrów.
_ Przyznaj się, nie robisz tego pierwszy raz.
_ Bycie wiecznym duchem ma swoje korzyści.
Pnącza wycofały się, a na ich miejsce pojawiła się chmara owadów. Moje ciało odruchowo wykonywało paniczne ruchy, starając się odgonić robaki.
_ Co ty wyprawiasz? Tracisz kontrolę nad lotem!
_ Nie mogę nic na to poradzić! Panicznie się ich boję.
_ To się ich pozbądź, od czego masz magię.
_ Nie wiem jak.
_ Po prostu poproś wiatr, żeby zrobił to co chcesz.
_ Presthan!
_ Nieźle, zabrałeś im powietrze pod skrzydłami, uniemożliwiając im lot, nieźle, ale ja bym to zrobił lepiej.
_ Oczywiście, jak zawsze.
_ Dobrze, że się zgadzamy, lecz nie czas teraz na takie pogawędki, przed nami kolejne przeszkody.
( Dla wyjaśnienia, Obdarzeni duszą strażnika, nie muszą się do niego modlić o moc,gdyż mają ja w sobie, w przeciwieństwie do innych Adeptów, którzy, aby uwolnić Energię, potrzebują zgody strażnika.

1 komentarz:

  1. Jak daleko do kolejnego rozdziału ?
    A no i kończ myślnikami - mnie też się o to czepiałeś ;*
    Pytanko jeszcze jedno - kiedy kolejny rozdział ?

    Pozdrowionka i dużo weny !

    OdpowiedzUsuń